DEE, RUBY

313 teraz prawdziwa bombe: - Dziewczyna, która narobiła tyle szumu i groziła, ¿e wniesie oskar¿enie przeciw Cahillom, nazywała sie Julie Johnson. - Co? - Janet usmiechneła sie szeroko. - Własnie. To samo imie i to samo nazwisko. Chocia¿ ta dziewczyna, kiedy trafiła do Cahill House, twierdziła, ¿e nie jest zame¿na. To mo¿e byc tylko zbieg okolicznosci. - Akurat. Paterno usmiechnał sie kacikiem ust. - Moim zdaniem, ta dziewczyna wpadła w kłopoty, trafiła do Cahill House, a ksie¿ulo nie umiał utrzymac rak przy sobie... albo wymysliła sobie cała historie o wielebnym. Chce wiedziec, co robiła od tego czasu. - Dowiem sie - obiecała Janet. - Cos jeszcze? - Tak. Dzwoniła Marla Cahill. Twierdzi, ¿e odzyskuje pamiec. Powoli. Na razie wracaja do niej tylko strzepy wspomnien, ale miedzy innymi przypomniało jej sie, ¿e jechała samochodem z Pam Delacroix. Nie wie dokad ani po co, nie pamieta te¿, czy ta kobieta była jej bliska przyjaciółka czy http://www.akcesoria-bhp.info.pl - Ty jedna znasz odpowiedz na to pytanie. - Nie. Jest nas dwoje. Ja i mój ojciec. - Wstała i wyszła do holu. -Mo¿e ju¿ czas, ¿ebym sprawdziła, jakie stosunki łacza mnie z tatusiem - powiedziała. - Sadze, ¿e powinnam go odwiedzic. - Doszła do wniosku, ¿e to dobry pomysł, 310 przypomniała sobie o kluczach, które znajdowały sie w jej kieszeni. Z pewnoscia którys bedzie pasował do jednego z samochodów stojacych w gara¿u, nawet jesli Eugenia sama nie jezdzi. Ale Marla nie smiała sie przyznac, ¿e ma klucze tesciowej. Najpierw sama musi dostac sie do gabinetu. Nick szedł za nia. - Chcesz, ¿ebym cie tam zawiózł?

- Wiem o tym, ale kto będzie sobie teraz zawracał tym głowę? - zapytał i trudno było odmówić mu racji. Machina wymiaru sprawiedliwości działała zbyt wolno, by zdążyć osądzić i wtrącić do więzienia Caleba przed jego śmiercią. Ziewnął. Powieki zaczęły mu opadać. Katrina zapytała: - Zatem jak pan sądzi, kto zabił Ramóna Estevana? - Nie mam pojęcia. To mógł być każdy, tak myślę. Ten Estevan był podłym sukinsynem, to znaczy podłym Sprawdź przez zeby, patrzac na nia z uraza. - Na przekór rozsadkowi. Nade wszystko. To chciałas usłyszec? Jestes zadowolona? - N-nie - wyjakała, całkiem zdezorientowana. - A wiec wszystko gra, bo przecie¿ nic nigdy nie mogło cie zadowolic. 171 Po drugiej stronie ¿ywopłotu rozległy sie czyjes kroki. Nick puscił ja, jakby nagle zaczeła go parzyc. Zza rogu wyszedł Lars. Miał na sobie d¿insy i sportowa bluze. W jednej rece miał łopate, a w drugiej grabie. Spojrzał na nich twardo, przenoszac wzrok z Marli na Nicka. Marla zastanawiała sie, jak długo ju¿ był w ogrodzie i co słyszał z ich rozmowy. Czy obserwował ich skryty we mgle, wsród starych