Tillamook, kwarta przeterminowanego mleka. Mało zachęcające.

Niestety Sanders nie ułatwił im zadania. Dostał się do mieszkania panny Avalon przed Quincym i Lorraine. Szuflady były wybebeszone, kuchnia rozebrana na kawałki, łóżko rozprute. Technicy policyjni grzebali nawet w pudełeczku z tamponami. Rainie musiała teraz czekać na raport policji stanowej lub błagać Sandersa o informacje dotyczące prowadzonego, bądź co bądź przez nią, śledztwa. Ta sytuacja nie wprawiała jej w szampański nastrój. Jak burza wpadli z Quincym do centrum operacyjnego i od razu natknęli się na Luke’a Hayesa i zastępcę szeryfa, Toma Dawsona, którzy mieli przed obiadem przesłuchać Becky O’Grady. Nic z tego nie wyszło. W domu Shepa oczekiwał już Avery Johnson. Uparł się być obecnym podczas przesłuchania, a Sandy i Shep również tego żądali. Ośmioletni świadek, usadzony na kanapie w małym salonie, czuł na sobie badawcze spojrzenia pięciorga dorosłych. W tej sytuacji Becky zrobiła jedyną logiczną rzecz. Przytuliła się do pluszowego misia, zwinęła w kłębek i zasnęła. Po piętnastu minutach Luke i Tom ruszyli do wyjścia. Shep nie odprowadził ich. Zrobił to za niego adwokat, informując przy okazji, że państwo O’Grady muszą zmienić i zastrzec numer telefonu z powodu anonimowych prześladowań. Chciał też, żeby policja zapewniła rodzinie szeryfa ochronę. Czy Luke i Tom nie widzieli, co jakiś bydlak napisał na garażu O’Gradych? Luke naprawdę się przejął. Zrobił dwa zdjęcia do akt, a potem pojechał do sklepu z http://www.470er.pl/media/ Twarz rycerza z drwiącej zmieniła się w zdecydowaną, podbródek wysunął się do przodu, oczy błysnęły stalą. Cudowny obrońca przyskoczył do mnicha, przyjął elegancką bokserską postawę i obsypał szeroką mordę kapitana gradem celnych, soczystych ciosów, które niestety nie zrobiły na Jonaszu żadnego wrażenia. Drab odmachnął się od natarczywego przeciwnika jak od dokuczliwej muchy, potem chwycił go za ramiona, uniósł w górę i odrzucił na dobre dwa sążnie. Przyglądająca się walce dama tylko jęknęła. Blondyn natychmiast zerwał się na nogi i zrzucił z siebie niepotrzebny w takich okolicznościach szlafrok. Koszuli pod szlafrokiem nie było, toteż oczom pani Poliny objawił się płaski brzuch i muskularna, porosła złotym włosem pierś. Teraz bojownik jeszcze bardziej przypominał Dawida. Zrozumiawszy widocznie, że takiemu niedźwiedziowi gołymi rękami nie da rady, mieszkaniec latarni obrócił się w prawo, w lewo, rozglądając się za jakimś narzędziem. Na

– Kazirodztwo? – zapytał z niedowierzaniem Sanders. – Bingo potwierdził Luke. – Avalon wygląda na niezłego krętacza, jeśli chcecie znać moją opinię. Niestety, aktualnie ma alibi. – Jakie? – Ważne spotkanie w interesach. Poręczają za niego dwaj klienci. Może wynajął zabójcę, ale to chyba mało prawdopodobne. Pan Avalon ma chatę myśliwską w okolicy Cabot i – Sprawdź 26/86 Wyłaniający się z jej fałd ksiądz Ignacy Dzieżyński żegna się z rozmachem. Jakby sam siebie okładał dłońmi wielkości nagrobków. – Ty sobie z agentów nie rób śmiszków, bo tu się niezła awantura szykuje. Moskiewska ambasada knuje ponoć nową prowokację, żeby naszych do reszty poróżnić. – Ich się już bardziej skłócić nie da – rzuca Rozumowski i wskazuje księdzu krzesło obok siebie. Ale Dzieżyński tylko ogania się kolejnymi krzyżykami. – Nie uchodzi duchownemu