aż tak... niebezpiecznego. Ten emanował siłą i pewnością

mu do głowy, żeby przynajmniej naradzić się z nią w sprawie podróży. Zachował się jak gbur i prostak. - Chyba nie zdołam cię przekonać, żebyś dzieliła ze mną łoże? - zaryzykował, bo pewnie tego się spodziewała. Odwróciła głowę od okna. - Nie, ale oczywiście mógłbyś mnie zmusić... - Nie - przerwał jej stanowczo. - To wbrew moim zasadom. - Dostrzegł zdziwione spojrzenie Victorii. - O co chodzi? - Sądząc po pośpiechu, z jakim przejąłeś obowiązki związane z tytułem, wydawało się, że chcesz założyć rodzinę. Sam stwierdziłeś, że nasze małżeństwo pasuje do twoich planów. - Lubię wyzwania. Uśmiechnęła się. - Chętnie ci je zapewnię. - Potrafię być bardzo przekonujący, Victorio. Pragnę cię. Chcę jeszcze raz posmakować twoich ust. Oblała się rumieńcem. bzp-bartnik.pl/media/ a Victoria starała się panować nad wyrazem twarzy. Nie lubiła, gdy jej przerywano, ale jeszcze bardziej, kiedy ją ignorowano. Poza tym rozprawianie w obecności żony o dawnych grzeszkach męża było wielkim nietaktem. W końcu gość chyba spostrzegł, że się zagalopował, bo przerwał wywód o paryskich hotelach i gospodach. - Przynieść pani miękką poduszkę pod kostkę? Jest pani bardzo dzielna, moja droga. - Dziękuję... - Z mojego doświadczenia wynika, że kobiety zwykle płaczą w takich sytuacjach, i to z błahszych powodów. - Pociągnął łyk porto. - Coś pani mówiła?

przypomniała. Jeremiah wydał pełen oburzenia okrzyk: - Ale my musimy mieć takie rzeczy! Inaczej to wcale nie będzie wieczorek dla dzieci! Amy popatrzyła przez stół na Pierce'a, szukając w nim wsparcia. Co za pomysły! Od Sprawdź o Jennifer, ale powinienem zapytać, jak ty się czujesz. Wyglądasz. .. blado. - Dzięki za delikatność. Na pewno wyglądam fatalnie. - Nie - zaśmiał się. - Nie jest aż tak źle. Poza tym nigdy bym nie pozwolił sobie na takie stwierdzenie. Księciu to nie przystoi. Pozostawiła jego słowa bez komentarza. - Idę do automatu. Marzę o kawie. - Ja też się chętnie napiję. - Wiesz, w obozie uchodźców wiele razy miałam do czynienia z rodzącymi, ale z Jennifer to całkiem inna sprawa. Jest moją przyjaciółką i... - Pia urwała nerwowo. - Ona cierpi, a ja nie mogę jej pomóc. I to tak długo trwa... Chyba